Bzura grała jak nigdy, przegrała jak zawsze…
Spotkanie Bzury z SMS PZPS III Spała miało być przełamaniem złej passy, która od początku sezonu nie chce opuścić naszych siatkarzy.
Mecz rozpoczęliśmy w składzie: Rafał Grabarczyk, Rafał Piasecki, Bartek Gajdzicki, Maciej Chałupnik, Jaku Sikora, Seweryn Pisera i na libero Szymon Molenda. Początek spotkania był bardzo wyrównany, w drugiej części seta nieznaczną przewagę uzyskali gości, którzy utrzymali ją do końca partii wygrywając 25:22.
Drugi set mogłoby się wydawać, że potoczy się podobnie do pierwszego. Niestety przyjezdni postawili znacznie trudniejsze warunki. Nasi zawodnicy kompletnie stracili pomysł na grę. Nie funkcjonowało praktycznie nic, zwłaszcza przyjęcie. Trener Przemek Prawda dokonał całkowitego przetasowania drużyny. Na przyjęcie wszedł Nikodem Nowak i Maciej Kiciak, na rozegranie Marek Kacprzak a na środku zameldował się Mateusz Ciesielski. Gra naszych siatkarzy pozwoliła na odrobienie strat z początku seta. Jednak końcówka należała do gości, którzy nie odpuścili i wygrali 25:21.
Kolejna odsłona meczu to całkiem inna gra naszego zespołu. Zaczęło funkcjonować praktycznie wszystko i w końcu kibice mogli cieszyć się ze zdobywanych punktów, które stworzyły bezpieczną przewagę do końca seta. Przeciwnicy stracili pewność siebie a Bzura grała tak jak długo była wyczekiwana jej postawa. Set zakończył się 25:21.
Czwarty set to kontynuacja dobrej, a przede wszystkim skutecznej gry Bzury. Gdy mogło się wydawać, że tie-break to tylko kwestia czasu, kilka straconych po błędach punków doprowadziło do remisu i nerwowej końcówki, którą potrafili wykorzystać goście i to oni mogli się cieszyć z wygranego seta 25:22 i całego spotkania 3:1.
Niestety punktów Bzura nie zdobyła, ugrany pierwszy set w sezonie to tyle na co było stać w tym spotkaniu naszych siatkarzy. Następne mecze gramy na wyjeździe. Za tydzień Bzura zagra w Łodzi z tamtejszym AZS-em a za dwa z beniaminkiem z Borowna. Oby z tych wyjazdów nasi siatkarze wrócili z tarczą.
Bzura Ozorków- SMS III Spała 1:3 (22:25, 21:25, 25:21, 22:25)